Inicjatywa "Suma Idei"
  • O NAS
    • NASZA MISJA
    • PATRONAT
  • NASZE INICJATYWY
  • W MEDIACH
  • O EDUKACJI
  • KONTAKT
  • O NAS
    • NASZA MISJA
    • PATRONAT
  • NASZE INICJATYWY
  • W MEDIACH
  • O EDUKACJI
  • KONTAKT
27 sierpnia 2022  |  Przez Łukasz In Finanse, Religia, Zatrudnienie

Po różno – rzecz o relatywizowaniu zarobków (w szkole)

fot./ freepik - pl.freepik.com
fot./ freepik - pl.freepik.com

Nauczycielskie uposażenia od dawien dawna budzą u współobywateli niezdrowe, a przy tym zupełnie nieadekwatne, bo odwrotnie proporcjonalne do ich wysokości, emocje. Momenty kulminacyjne w ich (tj. emocji) natężeniu silnie korelują z, choćby najbardziej nieśmiałymi, próbami artykułowania przez tę grupę zawodową (do której, co z dumą wszem wobec manifestuję, przynależę) oczekiwań w odniesieniu do warunków jej zatrudnienia.

 

Doprawdy trudno o inny odbiór społeczny belfrów, nawet w świetle jednoznacznie korzystnych dla nich wyników badań faktycznego czasu ich pracy, aniżeli ten wyrażony sprowadzającą pedagogów do rangi „roszczeniowych leni” inwektywą, skoro stronie antagonistów sekunduje cały niemalże aparat państwa. Pogardę, w jakiej aktualny gabinet ma postulaty w dzisiejszych realiach już nie tyle niosących, ile raczej dźwigających oświaty kaganek, idealnie oddaje, traktujący o ogólnopolskim strajku nauczycieli z kwietnia 2019 r., fragment wiadomości pochodzący z wykradzionej Michałowi Dworczykowi, szefowi KPRM (dla dochowania dziennikarskiej rzetelności zaznaczę, iż tenże był jedynie odbiorcą przytaczanych słów), korespondencji: „Nauczyciele jako grupa w następnych kilkudziesięciu godzinach zostaną dobici i poniżeni falą hejtu” (pisownia oryginalna). W tym miejscu pragnę uspokoić wszystkich tych, którym przez myśl przeszło, iż trafili na kolejny artykuł mający stanowić oręż w krucjacie o dobrostan pedagogicznej braci. Nic bardziej mylnego, albowiem niniejszy tekst, choć w znacznej części wynagrodzeniom poświęcony, sprowokowany został, i jest, krytyką relatywizowania – i to o dziwo nie przez polityków – na potrzeby dowiedzenia słuszności z góry przyjętej tezy tej jakże drażliwej materii.

Wyrazy niezadowolenia z sytuacji ekonomicznej, w jakiej przychodzi im funkcjonować, nauczyciele dają stosunkowo regularnie. Przeważnie przemycają je lub wprost artykułują w wypowiedziach dla mediów, rzadziej – jednostki – w swoistym krzyku rozpaczy, licząc na zelektryzowanie, choćby lokalnie, opinii publicznej, decydują się na odejście z zawodu. Nie są znane autorowi przypadki gremialnego wypowiadania umów o pracę w oświacie, na wzór chociażby tych dokonywanych przez lekarzy w służbie zdrowia. Bywa i tak, jak miało to miejsce w roku 2019, kiedy czara goryczy przelewa się na tyle, iż podrażnieni permanentnym zbywaniem ich postulatów, a inspirowani przez związki zawodowe, wchodzą z rządzącymi w spór zbiorowy.

Na sztandarach inicjatorów owego pamiętnego protestu znajdowało się m.in. (a może przede wszystkim) żądanie podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych nauczycieli, wychowawców, innych pracowników pedagogicznych i pracowników niebędących nauczycielami o 1000 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 r. (strajk rozpoczął się 8 kwietnia), a jedną z redakcji, która od początku wspierała protestujących, a przy tym – za co jej chwała – drobiazgowo relacjonowała przebieg powziętej przez nich akcji, w tym rokowań z rządzącymi, była ta tworząca portal OKO.press. I to nie gdzie indziej, jak właśnie w tym serwisie pojawił się artykuł pt. Nauczyciele żądają 1000 zł. Awanturnictwo? Tyle brakuje im do średniej krajowej, którego autor – Jakub Szymczak, rzeczowo nakreślił i zilustrował dystans dzielący pensje belfrów od przeciętnego wynagrodzenia brutto w gospodarce (w roku 2018 różnica ta wyniosła 1268 złotych, rzecz jasna na niekorzyść pedagogów).

Zaznaczyć należy, że zainteresowanie portalu OKO.press problematyką oświatową jest – co w czasach, gdy mediami elektronicznymi niepodzielnie rządzą clickbaity, szczególnie godne podziwu – stałe i jak się wydaje, podyktowane rzeczywistą troską o przyszłość rodzimej edukacji. W rolę rzecznika pedagogów i ich dążeń, a także krytyka posunięć oświatowych władz wciela się przeważnie Anton Ambroziak, który tylko w okresie trwających aktualnie wakacji ostrzegał przed możliwą powtórką strajku nauczycieli, relacjonował kulisy „dopuszczania” do użytku szkolnego „podręcznika” do przedmiotu historia i teraźniejszość, w końcu przepytywał, na okoliczność zawiązania Obywatelskiego Paktu dla Edukacji, Alicję Pacewicz.

Ów Pakt to nic innego jak kolejna odsłona – słusznych skądinąd – zabiegów, głównie organizacji społecznych, zmierzających do utworzenia ponadpartyjnego porozumienia w sprawie polityki oświatowej, o tyle z punktu widzenia poruszanych tu kwestii istotna, iż w sposób jawny optująca za zwiększeniem uposażeń w tymże sektorze. Wprost traktuje o tym pkt 2 Paktu – „Szkoła dobrze i racjonalnie finansowana”, którego stosownemu fragmentowi nadano brzmienie: „Wprowadzenie radykalnej podwyżki nauczycielskich płac oraz mechanizmu gwarantującego ich regularny wzrost”. Zasadność przytoczonego zamysłu sygnatariuszy tak w wywiadzie przeprowadzanym przez A. Ambroziaka argumentuje jego rozmówczyni: „Po zamieszaniu wywołanym tzw. reformą edukacji minister Zalewskiej i przegranym strajku nauczycielskim 2019 roku dramatyczną sytuację pogłębiła pandemia i nieproporcjonalnie małe – w porównaniu z innymi grupami zawodowymi – podwyżki wynagrodzeń”.

Jakkolwiek kontestowane przez pedagofobów, słowa A. Pacewicz znajdują odzwierciedlenie w raportach statystycznych opracowywanych przez cieszące się raczej powszechnym uznaniem podmioty, jakimi niewątpliwie są GUS i OECD. Celem oszczędzenia Czytelnikowi konieczności przedzierania się przez ich (tj. raportów) obszerne, a przy tym niejednokrotnie dalece zawiłe zapisy pozwalam sobie zaprezentować dalej subiektywne z nich wyimki.

Otóż, jak dowodzą autorzy sprawozdania Education at a Glance 2021, prezentującego dane za rok 2020, zatrudniony w polskiej szkole podstawowej nauczyciel z 15-letnim stażem, a więc w szczytowym momencie „kariery”, otrzymuje ok. 64 proc. średniego uposażenia swoich odpowiedników w Unii Europejskiej i w krajach OECD. Daje to 5. najgorszy wynik w całym zestawieniu; zaledwie przed Słowacją, Węgrami, Grecją i Czechami. Jeszcze dobitniej zapaść atrakcyjności belferskiej profesji (przynajmniej w kontekście socjalno-bytowym) oddają, zagregowane i  zwizualizowane na poniższym wykresie, dane, z których jasno wynika, iż wynagrodzenia pedagogów regularnie tracą w odniesieniu do płacy minimalnej. Rzeczony trend jest na tyle dynamiczny, a przy tym nad wyraz niepokojący, że już w bieżącym roku kalendarzowym wskaźnik ów, w przypadku rozpoczynających pracę w zawodzie nauczycieli stażystów, zanotował historycznie niski, bo plasujący się poniżej granicy 100%, poziom. Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że w polskim systemie edukacji funkcjonują pedagodzy, których pobory, aby osiągnąć pułap minimalnego wynagrodzenia określonego w stosownym rozporządzeniu Rady Ministrów, muszą być uzupełniane świadczeniem wyrównawczym!

Cóż się zatem zmieniło – w niedługim wszakże, bo ledwie kilkudniowym, okresie pomiędzy 25 lipca, gdy opublikowana została przywoływana rozmowa zatytułowana Pakt dla Edukacji. Recepta na dobrą szkołę w 10 punktach. Czy opozycja skorzysta?, a ostatnim dniem tegoż miesiąca, gdy ukazał się tekst pt. Kościół wie, że religia w szkole „nie daje relacji z Bogiem”, ale chce „rozwijać posługę katechetów” – w sytuacji ekonomicznej nauczycieli, że autorzy późniejszej z publikacji – nie byle (z całym do nich szacunkiem) szeregowi, a bądź co bądź funkcyjni redaktorzy portalu, pokusili się o, stojące w jawnej sprzeczności z dotychczas forsowanym przez redakcję stanowiskiem, sformułowanie: „Oznacza to, że przyzwoicie płatną pracę w szkołach ma około 8 tys. księży, mniej więcej co trzeci” [podkreślenie – RZ].

Uwiarygodnieniu tej jakże śmiałej tezy (tezy, która notabene stała się przyczynkiem do powstania niniejszej polemiki) posłużyły oparte na danych pochodzących z odpowiedzi MEN na interpelację poselską Marka Sowy (PO) z 2019 r., a dotyczące kosztów nauczania religii w szkołach w roku ją (tj. interpelację) poprzedzającym, wyliczenia pozwalające oszacować średnie wynagrodzenie katechetek i katechetów. Na ich drodze, po uwzględnieniu kolejnych podwyżek płac w sektorze oświaty, uzyskano – w subiektywnej opinii niżej podpisanego – przeciętnie zawrotną kwotę ok. 5500 zł brutto (na etat), która dla oddania skali jest – za GUS – niższa o ok. 1000 zł od przeciętnego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w czerwcu 2022 r. i tylko o niespełna 10% przewyższa przewidzianą w ustawie budżetowej na bieżący rok średnią płacę nauczyciela mianowanego (ok. 5094,432 zł).

Postawione dwa akapity wcześniej pytanie ma oczywiście charakter retoryczny, wszelako niepodobne jest, aby zważywszy na dotychczasową (burzliwą i znaczoną raczej porażkami aniżeli, a już na pewno nie błyskawicznymi, sukcesami) historię walki pedagogów o godne uposażenia w ledwie 5-dniowym (bo, że się powtórzę – tyle właśnie dzieliło obydwie publikacje) odstępie czasu nastąpił w tej kwestii wart odnotowania, a przy tym zupełnie przeoczony przez inne redakcje przełom. Co więcej, właściwie jedyny w ostatnim okresie, jakkolwiek nawiązujący do sytuacji bytowej nauczycieli, a znajdujący oddźwięk w przestrzeni medialnej akcent stanowiło sławetne już wystąpienie wiceministra edukacji Tomasza Rzymowskiego w audycji Beaty Lubeckiej Gość Radia ZET (w dn. 23.06.2022 r.), w którym zarzekał się on, iż zna (kilku) nauczycieli (z własnego okręgu wyborczego) pobierających pensje na zbliżonym do ministerialnego poziomie – ok. 11000 zł netto. Jednakowoż nie sądzę, aby redaktorski duet, przygotowując artykuł, którego fragment niniejszym falsyfikuję, w najmniejszym choćby stopniu sugerował się temu podobnymi fantasmagorycznymi wynurzeniami.

Któż zatem, ewentualnie cóż, ponosi odpowiedzialność za tę, pozornie tylko trudną do wytłumaczenia – że posłużę się eufemizmem – niekonsekwencję? Tyleż (przynajmniej dla niektórych) zaskakująca, ile (jednak dla zdecydowanej większości) rozczarowująca odpowiedź brzmi – interferencja! Katecheci bowiem stanowią swoisty zbiór wspólny dwu spośród szczególnie hołubionych przez redakcję OKO.press, a przy tym, jak się okazuje, niefortunnie – z perspektywy spójności jej przekazu – zazębiających się problematyk – (pro)oświatowej i (anty)klerykalnej. Konsekwencją takiego zorientowania na rzeczywistość jest cokolwiek paradoksalny – choć, gwoli ścisłości, niewyrażany wprost – pogląd, że oto wysokość (choć w rzeczonym kontekście bardziej adekwatny wydaje się termin „niskość”) belferskich apanaży godzi w prestiż tejże profesji, z wyłączeniem – wynagradzanych w oparciu o te same regulacje prawne (sic!) – nauczycieli religii, których zarobki są dla odmiany… przyzwoite.

Jakkolwiek naiwnie to nie zabrzmi, niczego więcej jak właśnie przyzwoitości oczekiwałbym – a o czym Czytelnik będzie miał okazję za chwilę się przekonać, nie jestem w tym pragnieniu odosobniony – po reprezentujących (nie tylko te, ale te w szczególności) opiniotwórcze media dziennikarzach. Podobne życzenie, a wręcz pretensję, której adresatem stał się (zatrudniony w takiejż roli) Marcin Szypszak z Wiadomości TVP, sformułowała onegdaj (konkretnie w czasie przywoływanego protestu z wiosny 2019 r.) nie kto inny jak współautorka twierdzenia o przyzwoitości pensji katechetów, zarzucając temuż, zgodnie zresztą z prawdą, że w wyemitowanym materiale, dla spotęgowania wrogości wobec inicjatorów akcji, skrzętnie przemilczał fakt, iż ci jednak wzywali swoje koleżanki i kolegów po fachu do klasyfikowania maturzystów. I oto po latach zżymająca się podówczas do tego stopnia na niedochowywanie profesjonalnych standardów przez pracownika mediów narodowych, iż uciekająca się do filipiki (takową bezsprzecznie jest tekst pt. „Wiadomości” nie informują, że OMKS apeluje o dopuszczenie do matur. Bo to narusza propagandową linię) dzisiejsza wicenaczelna OKO.press, nie sama, bo jako się rzekło, pospołu ze swoim pryncypałem, ulega pokusie naginania faktów pod z góry przyjętą tezę. Takie postępowanie, z uwagi na wybiórczość stosowanych norm, trudno interpretować inaczej niż jako ucieleśnienie słownikowej definicji terminu „hipokryzja”.

Jakby tego było mało, kierujący redakcją serwisu OKO.press posunęli się do iście karkołomnej logicznej ekwilibrystyki, przystojącej co najwyżej goniącym za tanią sensacją brukowcom, a już na pewno nie aspirującym do roli prestiżowych – a za taki chcę i niezmiennie uważam OKO.press – tytułom. Wyłącznie bowiem w takich kategoriach, w świetle opublikowanego w przeddzień strajku roku 2019 artykułu A. Ambroziaka pt. Kościół wyświadcza rządowi przysługę. Zniechęca katechetów do udziału w szkolnym strajku (18 marca 2019 r.), w którym autor czyni hierarchom zarzut, iż ci odwodzą katechetów od włączania się w protest (co zresztą faktycznie miało miejsce), rozpatrywać należy ich najnowsze „ustalenie”. Skoro wszelako księża katecheci zarabiają przyzwoicie – nomen omen – nieprzyzwoite z ich strony byłoby czynienie zabiegów mających na celu wzrost uposażeń, także w kontekście społecznych w tym względzie (a jednocześnie sprzecznych z artykułowanymi przez współdzielących z nimi pokoje nauczycielskie) wobec nich oczekiwań. A te są całkowicie jednoznaczne – duchowni, mimo iż w znakomitej większości go nie ślubują, winni żyć w ubóstwie. Owe oczekiwania, choć z gruntu bezpodstawne, nie są zupełnie bezzasadne, gdyż jak podkreśla w dostępnym w serwisie deon.pl – skądinąd naprawdę wartym uwagi – artykule pt. Księża powinni świadczyć o ubóstwie ks. Wojciech Żmudziński: „Księża powinni być świadkami tego, że ubóstwo i materialny niedostatek […] przybliżają człowieka do Boga”. Jednakowoż nawet powyższe nie może stanowić usprawiedliwienia dla zgoła barbarzyńskich szykan i stygmatyzacji, jakich – według relacji Magdaleny, nauczycielki matematyki w jednej ze szkół podstawowych województwa pomorskiego – doświadczył – o czym donosił portal holistic.news (Strajk to zło? OK, dostaniecie taką szkołę, za jaką płacicie, 19 kwietnia 2019) – oddelegowany do nauczania religii tamtejszy wikary, którego auto, w związku z tym, że do strajku nie dołączył, oklejono napisami „łamistrajk”.

Co znamienne, w dyskutowanym artykule, jako że byłoby to niezgodne z jego linią (według niej wszakże księża katecheci zatrudniają się w szkołach li tylko z pobudek materialnych – sic!), próżno szukać – jak gdyby autorzy postanowili pójść drogą, nie przymierzając, funkcjonariusza TVP M. Szypszaka, choćby wzmianki o nieangażowaniu się przedstawicieli kleru w protest. Zresztą od lektury rzeczonego tekstu, który – nikomu nie urągając – nosi znamiona wymierzonej w obecność religii w szkole tyrady, nieustannie zachodzę w głowę, co podkusiło jakże doświadczony dziennikarski duet, narażający się tym samym na zarzut hipokryzji, żeby uciekać się do tego ze wszech miar populistycznego argumentu. Wszak i bez niego cały wywód (jeśli w ogóle) doprawdy niewiele straciłby na wymowie. Tymczasem jedno cokolwiek nierozważne posunięcie w znacznej mierze zniweczyło dotychczasowy trud i zaangażowanie (ale także, przynajmniej częściowo, wiarygodność portalu), które redakcja OKO.press przez szereg lat inwestowała w agitację na rzecz poprawy nauczycielskiej doli, albowiem tylko ktoś na wskroś naiwny mógłby dać wiarę, że oto wbrew permanentnemu niedofinansowaniu oświaty katecheci (i właściwie tylko oni) opływają w luksusy.

* * *

Rafał Zalcman - ojciec, mąż, nauczyciel z przekonania i wyboru, chocianowianin bez wzajemności. W przeszłości związany z „Edukacją i Dialogiem”. Inicjator i organizator Ogólnopolskiego Konkursu „Pasjonująca lekcja religii”.

finanse katecheci religia zarobki
Poprzedni ArtykułZgubny wybór „nic” – rozmowa z ks. dr. hab. Jerzym Kostorzem
Następny Artykuł„Religijny” obłęd, czyli jak szkodzić, „pomagając” i „pomagać”, szkodząc

Powiązane artykuły

  • fot./ cookie_studio - pl.freepik.com
    Toczka w toczkę (p)różni
  • fot./ Drazen Zigic - pl.freepik.com
    O religii w szkole, czyli quasi-polemika z pewnym „Redaktorem”

Zostaw komentarz Cancel Reply

(will not be shared)

Kategorie

Tagi

agresja buylling cyfrowi tubylcy dyskryminacja e-learning egzaminy finanse formacja Internet katecheci klasy łączone kodowanie kompetencje cyfrowe kompetencje kooperacyjne Laboratorium mała szkoła nauczanie negatywna selekcja ocenianie podstawa programowa prawo programowanie rankingi reglamentowanie dostępu do zawodu religia rozhamowanie selekcjonowanie informacji Sudbury Valley Summerhill szkoła szkoły demokratyczne szkoły progresywne testomania testy Uczelnia 3.0 umiędzynarodowienie wiedza wychowanie zarobki zatrudnienie

Podziel się

Newsletter

O NAS

SUMA IDEI to przedsięwzięcie zorientowane na inicjowanie działań związanych z szeroko pojętą edukacją, skupiające wokół siebie grupę zapaleńców-wolontariuszy.

PATRONAT

Udzielany przez nas patronat ma przeważnie charakter honorowy i nie oznacza mecenatu finansowego. W szczególnych przypadkach udzielamy wsparcia organizacyjnego przedsięwzięcia. [szczegóły]

PARTNERZY


KONTAKT

W przypadku pytań, nie wahaj się – pisz:
Inicjatywa „SUMA IDEI”
ul. Bohaterów Wojska Polskiego 58/2
59-140 Chocianów
e-mail: kontakt[at]sumaidei.org

 

Copyright © 2020 by Fundacja "Suma Idei"